czwartek, 18 lipca 2013

Liebster Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną pracę". Jest przyznawana dla bloggerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (nie możesz nominować osoby, która  Cię nominowała) oraz zadajesz im 11 pytań. Zostałam nominowana przez http://volleyball-is-my-word.blogspot.com.
Dziękuję Ci bardzo :**.

Pytania od Paulina Słodycz :
1. Czy prowadzenie bloga według Ciebie jest trudną czy łatwą rzeczą?
Według mnie prowadzenie bloga jest rzeczą łatwą, ale gdy się ma wenę. Wtedy na pewno jest łatwiej.

2. Skąd narodził się twój pomysł na stworzenie bloga?
Mój pomysł na stworzenie bloga narodził się.... Sama nie wiem z czego xD Po prostu czytałam wiele opowiadań wpadłam na pomyśl, żeby też coś takiego stworzyć. Na początku bardzo pomagała mi koleżanka-Ewa. Za co bardzo jej dziękuję. Później pisałam już bez jej poprawek wszystko sama, a w między czasie pomagała mi również Karolina podsuwając pomysły. DZIĘKUJĘ WAM DZIEWCZYNY :***

3.Kto jest twoim autorytetem w świecie bloggera?
Moim autorytetem jest Mi a . Bardzo podoba mi się każde jej opowiadanie. Chciałabym pisać kiedyś tak jak ona. 

4.Wolisz czytać książki czy oglądać filmy?
Jestem pewnie jedną z niewielu "dziwnych" osób lubiących czytać książki...

5.Jaka jest twoja ulubiona dyscyplina sportowa?
SIATKÓWKA <3

6.Jak oceniasz występ Polaków w tegorocznej Lidze Światowej?
Nie ma co się oszukiwać to nie była gra zespołu, który widzieliśmy w Sofii. Niestety nie udało się awansować  ale nie ma się co załamywać mamy w tym roku jeszcze ME i teraz na nich trzeba się skupić. Ten zespół ma potencjał i jeszcze nie jeden turniej wygra.

7.Jak myślisz czy Polacy mają szanse zdobyć medal na zbliżających się Mistrzostwach Europy?   
Tak jest szansa tylko musimy zacząć grać lepiej. Nie oddawać punktów "za darmo". Ja zawsze wierzę w nasza reprezentację i nigdy nie przestanę.

8.Twoja ulubiona piosenka?
Hans Solo- Dopóki jestem

9.Co wolisz: iść ze znajomymi na imprezę, czy mecz siatkówki?
Iść na mecz siatkówki ze znajomymi. :)

10. Cytat, który właśnie wyraża twoje samopoczucie?
"Czasem trzeba sobie pozwolić na łzy, ale nigdy nie wolno poddać się rozpaczy '' 

11.Twój ulubiony film lub książka?
Film- "Nad życie" "Trzy metry nad niebem"
Książka- " Nadciągająca burza" "Dwie połówki pomidora"


Moje nominacje:

1.http://nie-poddam-sie.blogspot.com/
2.http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
3.http://carola013.blogspot.com/
4.http://siatkoholik.blogspot.com/
5.http://siatka-wyscig-pasja.blogspot.com/
6.http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/
7.http://blagam-o-cieplo.blogspot.com/
8.http://volleyballlovestory.blogspot.com/
9.http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
10.http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/
11.http://miloscwtwoichoczach.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Motto życiowe?
2. Co uważasz o tzw. "sezonowcach"?
3. Za co kochasz siatkówkę?
4. Ulubiona strona internetowa?
5. Skąd bierzesz wenę na pisanie opowiadania?
6. Bez czego nie możesz żyć?
7. Wierzysz w spełnianie marzeń?
8. Wolisz zimie czy lato?
9. Dlaczego postanowiłaś pisać opowiadanie?
10. Kto Ci daję największą motywację w dążeniu do celu?
11. Trenujesz siatkówkę?


poniedziałek, 1 lipca 2013

Epilog

13 kwiecień 2017 rok...

Z perspektywy Bartka...

"Trzecie urodziny mojej córki-Karoliny, ale także mija 3 lata od kiedy nie ma ze mną Pauli. Nie udało się. Paula przy porodzie Karolinki zmarła. Chciała umrzeć. Wolała dać życie jej niż sobie. Musiałem poprzeć jej decyzję, to była jej wola. Ostatnia. Na początku było ciężko, małe dziecko, ciągłe wyjazdy związane z siatkówka, gdyby nie moi rodzice, mama Pauli, Krzysiek, Iwona i wiele innych osób rzucił bym siatkówkę. Chciałem wychować córkę to ona była dla mnie ważniejsza." -rozmyślałem tak gdy do pokoju weszła moja mama.
-Synku, chodź czekamy już tylko na Ciebie...
-Już idę.
-Myślałeś o Pauli ?
-Mamo, dlaczego ona taka była? Dlaczego nigdy nie myślała o sobie? Pamiętasz jak dostałem kontrakt z Włoch, ona nie powiedziała mi o Karolinie, tylko dlatego abym wyjechał i spełniał marzenia... Ten poród Małej wolała dać życie jej niż pozostawić sobie...
-Ona była dobrym człowiekiem. Cieszę się, że mogłam mieć taka synowa. Byliście świetna para... A teraz chodź na dół twoja córka na Ciebie czeka.
Zeszliśmy na dół do reszty gości.
-Tatusiu, tatusiu zobacz co dostałam, to ta lalka ta, z wystawy... -cieszyła się Karolinka.
-Widzę skarbie, cieszę się, ze ci się podoba.
Kupowałem zawsze dużo zabawek Małej, ale co miałem zrobić została mi tylko ona, a poza tym chciałem jej trochę zrekompensować brak mamy. Wszyscy uważali, że za bardzo ja rozpieszczam, że zrobi się samolubna do innych dzieci, ale tak nie było. Karolinka odziedziczyła po mamie nie tylko cechy wyglądu zewnętrznego, ale także charakter. Pomagała zawsze swoim rówieśnikom. Zawsze wszystkim pomagała. Bardzo przypominała mi Paulę. Byłem z niej dumny.


______________
Przepraszam za to całe opowiadanie, za epilog...
Kurde zżyłam się z Paula i Bartkiem.
Pisząc ten epilog płakałam, płakałam także teraz publikując go...
Chce Wam wszystkim bardzo podziękować za komentarze, za czytanie... Za WSZYSTKO.
Dziękuję Wam ,za to, ze nie porzuciłam tego opowiadania... Że dotrwałam do końca...
Jeśli chcecie po prostu ze mną popisać zapraszam na gg 4446461, na ASK'a
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ :)

PS. Mam nadzieję, że pod tym postem pojawia się komentarze tych z Was, które czytały, ale nie komentowały :)

Pozdrawiam, Ola :**



niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 20

Następnego dnia wstaliśmy dosyć wcześnie,. Zjedliśmy śniadanie, pojechaliśmy na zakupy-taki nasz codzienny rytuał. Szykowaliśmy się na spacer po Rzeszowie, gdy do drzwi ktoś zadzwonił.
-Ja pójdę otworzyć-powiedział Bartek.
Za drzwiami zauważył swoich rodziców. Podeszłam do nich.
-Po co przyjechaliście? Znów chcecie mi mówić jak to ja źle podejmuję decyzję...
-Bartek my chcielibyśmy was przeprosić...-zaczął ojciec siatkarza.
-Chyba ty. Ja tam od początku się cieszyłam, że zostanę babcia. Chodź Paula niech oni sobie po rozmawiają...-powiedziała matka siatkarza.
Zgodziłam się na wyjście z nią, a Bartek został ze swoim ojcem.
Mama Bartka jest bardzo miła kobieta, spacer mijał nam w miłej atmosferze. Oczywiście Bartek siedzący w domu co chwilę pisał SMS-y "dobrze się czujecie" itp. trochę mi to przeszkadzało, ale wiem, że mu na nas Bardzo zależy więc starałam odpowiadać na każdy.


W domu
Z perspektywy Bartka...

Gdy dziewczyny wyszły razem z moim ojcem rozpoczęliśmy rozmowę.
-Bartek ja na prawdę tak nie uważam. Wczoraj byłem w szoku...
-Szkoda, że tego szoku nie opanowałeś. Paula stwierdziła, że zmarnowała mi z dzieckiem życie... I gdyby miała podjąć decyzję jeszcze raz nie powiedziała bym mi o dziecku...
-Kurde nie wiedziałem, że moje słowa aż tak ja mogły zaboleć...
-A co miały rozśmieszać? To tez Ci się nie udało...
-Bartek ja Was przepraszam za ten wybuch. Jestem z Ciebie dumny za to co zrobiłeś... Cieszę się, że wziąłeś odpowiedzialność za swoje czyny... Cieszę się, że znalazłeś osobę... osoby, które są dla Ciebie ważniejsze niż siatkówka.  
-To co już nie jesteś na mnie zły za to, że porzuciłem kontrakt?
-Jestem z Ciebie dumny.
Reszta dnia minęła nam bardzo przyjemnie. Dziewczyny podczas spaceru spotkały mamę Pauli, zaprosiły ja do nas. W końcu nasi rodzice mogli się poznać...


_________________
Jutro epilog.
Już go napisałam, ale nie wiem czy go nie zmienię...
 Dziękuje, za komentarze pod ostatnim rozdziałem :)
Pozdrawiam, Ola.

sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 19

Następnego dnia wyjechaliśmy do rodziców Bartka. Ucieszyli się na nasz widok, ale co się dziwić rzadko widują swojego syna. Najbardziej z naszej wizyty ucieszył się młodszy brat Bartka- Kuba, bo mógł się w końcu z nim pobawić, a ja w tym czasie pomagałam ich mamie w przygotowaniu obiadu. Podczas posiłku każdy z każdym rozmawiał, gdy mama Bartka zapytała:
-Synku, a co ty tak w ogóle robisz w Polsce? Nie powinieneś być we Włoszech?- wtedy wiedzieliśmy, że to najodpowiedniejszy moment aby powiedzieć im o ciąży.
-Zerwałem kontrakt z Macerata...
-Jak mogłeś, przecież to dla ciebie wielka szansa.
-Tato nie przerywaj mi. Więc zerwałem kontrakt z Macerata, bo z Paula spodziewamy się dziecka.-Wyjaśnił siatkarz.
Mama Bartka bardzo się ucieszyła, ale jej maż wręcz przeciwnie...
-Zmarnowałeś swoja karierę przez jakieś dziecko?- zapytał starszy Kurek. Ja nie wytrzymałam i wybiegłam z domu. Wiedziałam, że powrót Bartka do Polski nie był dobrym wyjściem.

W domu Kurków
Z perspektywy Bartka..

-Nie przez jakieś dziecko, to była moja decyzja. Paula chciała żebym wyjechał, a o ciąży dowiedziałem się w samolocie. Oni są dla mnie ważniejsi niż siatkówka. Mam nadzieję, że przez twoje durne gadanie nic im się nie stanie...
-A co miałoby im się stać?-zapytała tym razem moja mama.
-Wiecie czemu przełożyliśmy wizytę na dziś?- kiwnęli głowa przecząco- Paula miała straszne bóle, lekarze mówią, że to przez stres, ale ja się boję, że ona nie utrzyma tej ciąży. Dzięki tato, za twoje zdanie. Na razie.-odpowiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi.
Nie miałem pojęcia gdzie ona może być, nie znała Nysy. Telefonu nie odbierała. Miałem tylko nadzieję, że nic im się nie stało. Chodziłem po całym mieście, gdy zauważyłem ja w parku. Podbiegłem do niej. Płakała.
-Ej. Kochanie nie płacz-powiedziałem i ja przytuliłem
-Twój tata ma racje. Niszczymy Ci tylko karierę...
-Nie prawda. Dla Was mógłbym nawet w siatkówkę nie grac, abyście byli przy mnie.-wyjaśniłem i wpiłem się w jej usta.
-Bartek, ale nie żałujesz, że nie zostałeś we Włoszech?
-Nie. Wiesz co Wam powiem, że gdybym miał podjąć decyzję jeszcze raz wybrałbym tak samo. Zostawił wszystko aby być z Wami.- nic nie odpowiedziała tylko wtuliła się we mnie. Siedzieliśmy w milczeniu, ale nam to nie przeszkadzało. Wystarczyło to, że jesteśmy blisko siebie.
-Bartek, możemy już wracać chłodno się robi.
-Jasne chodź- powiedziałem i dałem jej swoja bluzę.
Wróciliśmy do samochodu i wyjechaliśmy z Nysy. Ten wyjazd do udanych nie należał.
_____________
Witam Was.
Zacznę może od tego, że wygraliśmy :D
Za 2 punkty, ale wygraliśmy.
Wierzę, że ta wygrana pomoże chłopakom.
Wiem, że przejście do Final Six graniczy z cudem, ale ja nadal w nich wierzę...
Nie uda się w Lidze Światowej.Trudno. Sa jeszcze Mistrzostwa Europy...
A teraz może o opowiadaniu...
Zaskoczyła Was reakcja rodziców Bartka?
Kolejny rozdział jutro.
Proszę o komentarze.
Pozdrawiam, Ola :**

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 18

Jak Bartek postanowił tak zrobiliśmy. Po 20 minutach byliśmy już w szpitalu. Na szczęście okazało się, że te bóle pojawiły się ze stresu. No, ale najpierw wyjazd Bartka, potem kłótnia z mama i  wizyta u rodziców mojego chłopaka dostarczyły mi trochę stresu, ale dziecku nic nie grozi, więc po kilkudziesięciu minutach wychodziliśmy już ze szpitala. Wizytę u rodziców Bartka przełożyliśmy na następny dzień, więc wróciliśmy prosto do naszego mieszkania.
-Bartek... -zawołałam z kuchni.
-Tak ?
-Musimy jechać na zakupy w naszej lodówce nic nie ma ...
-No dobra to ja idę się ubierać, a ty napisz mi listę co mam kupić.
-Ej. Ja nie chce zostawać sama...
-A jak znów złapie Cię jakiś ból ?
-No własnie, a będę sama w domu więc to okaże się bardziej niebezpieczne...
-Paula, martwię się o was...-powiedział i przytulił mnie siatkarz.
-Nie ma o co, przecież lekarz powiedział, że wszystko jest dobrze...
-Ale i tak się o was martwię, nic na to nie poradzę. Jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu.
-Wiemy o tym. To co jedziemy na te zakupy nasza kruszynka robi się głodna...
-No dobra.
Pojechaliśmy na zakupy, gdy wróciliśmy Bartek zrobił dla nas obiad, a resztę południa spędziliśmy na kanapie w salonie oglądając telewizję. Na kolacji pojawili się niespodziewani goście jakimi byli Michał Winiarski z rodzina. Bardzo lubiliśmy ich towarzystwo lecz  rzadko się widywaliśmy z powodu ich miejsca zamieszkania.
-Bartek, dlaczego wróciłeś z Włoch ? Przecież twoim marzeniem było grać we Włoskiej Serie A.
-No tak, ale jeszcze większym moim marzeniem było założenie rodziny. Nie mogłem przecież zostawić Pauli samej z małym dzieckiem....
-Co? Jak to z małym dzieckiem.... Paula jesteś w ciąży?
-Tak.-odpowiedziałam tym razem ja.
Winiarscy gratulowali nam, a reszta wieczoru minęła w tak samo miłej atmosferze. Winiarscy odjechali do domu, a my znów wgapialiśmy się w telewizor.
-Bartek wyobrażasz nas sobie, za kilka lat z dzieckiem, tworzących rodzinę ?
-To będą pięknie chwile... Jak każde spędzone przy Tobie...


______________
Oddaje Wam kolejny rozdział...
Trochę się z nim namęczyłam, bo wczoraj niechcący go usunęłam i musiałam pisać od nowa ;/
Jak tam czujecie już wakacje ?
Kolejny już jutro :)
Pozdrawiam, Ola :**

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 17

Następny dzień...
Rano obudziło mnie dzwonienie do drzwi. Poszłam je otworzyć.
-Hej Kochanie. Kurcze nie widziałem Cię jeden dzień, a czuję się jakbym  nie widywał Cię przez rok...
-Hej. -Odpowiedziałem Bartkowi i przytuliłam się do niego.- Chodź do kuchni zrobię Ci coś do jedzenia...
Poszliśmy do kuchni i tam przygotowałam dla nas śniadanie.
-Bartek, ale skoro porzuciłeś podpisany kontrakt z Macerata, to gdzie teraz będziesz grał, sezon klubowy zaraz się zacznie, a ty zostałeś bez klubu...
-Spokojnie Resovia przyjmie mnie z powrotem, ale dla was mógłbym nawet przestać grać w siatkówkę...
-Tak, ale naszego maluszka też trzeba utrzymać, więc lepiej żebyś miał klub.
-Też fakt.
Resztę śniadania dokończyliśmy w ciszy, a potem postanowiliśmy iść odwiedzić moja mamę.
-O! Witam kochani. Bartek, a co ty robisz w Polsce- przywitała nas moja mama.
-Wróciłem, nie mogłem zostawić Pauli samej z małym dzieckiem.-odpowiedział jej mój chłopak.
-No wiedziałam, że jesteś porządnym człowiekiem, a teraz wchodźcie do środka właśnie wyjęłam ciasto z  piekarnika...
-Mamo, ja Cię chcę przeprosić za to wczoraj...-zaczęłam
-Oj nie ma za co, ja też trochę przesadziłam.
Popołudnie minęło nam w świetnej atmosferze. Gdy spędzaliśmy czas u mojej rodzicielki pojawił się także Krzysiek z rodzina. Mój brat i jego małżonka bardzo się ucieszyli na wieść, że jestem w ciąży. Także Sebastian z Dominika nie ukrywali swojej radości spowodowanej nowym członkiem naszej rodziny. Razem z moim ukochanym około godziny 19.00 wróciliśmy do naszego mieszkania.
-Kochanie, skoro twoja rodzina wie już, że spodziewamy się dziecka to może jutro pojechalibyśmy do Nysy ja mam jeszcze trochę wolnego w klubie...
-To dobry pomysł, tylko boję się reakcji twoich rodziców...
-Nie ma się czego bać, przecież Cię lubią...
-Bartek, oni widzieli mnie zaledwie kilka razy i to w szpitalu gdy ty walczyłeś o życie, więc ostatnie co ich interesowało to to, ze jestem twoja dziewczyna...
-Oj nie martw się. Na pewno się ucieszą...
-Mam nadzieję...
Zjedliśmy kolację, obejrzeliśmy jakaś polska komedie i położyliśmy się spać. Następnego dnia rano wyjechaliśmy do Nysy, czekała nas długa podróż. Rozmawialiśmy, gdy nagle poczułam silny ból w dolnych partiach brzucha.
-Bartek możesz się zatrzymać...
-Jasne. Kochanie co jest ? -Zapytał nie ukrywając zdenerwowania.
-Nie wiem strasznie boli mnie brzuch.
-Nie am na co czekać jedziemy do szpitala.- Postanowił.

____________

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale już zaczynam pisać z pomysłów jakie przyszły mi do głowy zaraz po rozpoczęciu pisania tego opowiadania...
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia i komentarze :)
Mam już pomysł na epilog, ale to za kilka rozdziałów.
Zapraszam na mojego ASK'a i na gg 4446461
Kolejny już jutro :)
Pozdrawiam, Ola :**





środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 16

Kilka godzin później w samolocie...

Ciężko było mi się rozstać z Paula. Gdy jechałem z Krzyśkiem na lotnisko popłakałem się, nie wyobrażam sobie jak to będzie budzić się i nie mieć jej przy sobie... No tak dała mi prezent. wyszukałem go w bagażu podręcznym i otworzyłem. Nie mogłem uwierzyć co tam zobaczyłem. Była tam test ciążowy, pozytywny; zdjęcie USG i kartka szybko rozwinąłem ja okazała się być listem od Pauli.
" Bartek.
Będziesz ojcem. Przepraszam, że Ci o tym sama nie powiedziałam, ale bałam się, że przez te dzieciątko nie wylecisz. Spełniaj marzenia.
Kochamy Cię. " 

 Nie mogłem w to uwierzyć. Będę tata. Gdyby była przy mnie Paula byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi, ale nie ma jej przy mnie. Co ja zrobiłem ? Po co podpisywałem ten kontakt...


Tymczasem w Rzeszowie....
Gdy tylko Bartek wyszedł zalałam się łzami. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie zły za to, ze nie powiedziałam mu wcześniej o ciąży... Płakałam długo, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. To była moja mama.
-Córciu jak się czujesz, nie płacz Bartek na pewno nie chce żebyś  płakała...
-Mamo, ale ty wszystkiego nie wiesz... Bo ja... Jestem w ciąży.
-To świetnie. Jak Bartek zareagował?
-Nie wiem dałam mu list i test ciążowy, ale kazałam mu otworzyć pakunek dopiero w samolocie...
-Kochanie co ty zrobiłaś? Przecież nie dasz sobie rady sama z dzieckiem , dlaczego mu o tym nie powiedziałaś? Na pewno by został w Polsce.
-Właśnie dlatego mu nie powiedziałam, nie chce, żeby przeze mnie nie spełniał marzeń...
-To co ty masz siedzieć z jego dzieckiem, a on będzie spełniał marzenia ?
-Mamo to była moja decyzja i nie zapomnij, że to też moje dziecko...
Mama nic nie powiedziała tylko wyszła z mojego mieszkania. Ja zaczęłam znowu płakać gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To był Bartek, pewnie już wylądował.

*rozmowa telefoniczna*
-Hej Kochanie. Właśnie wylądowałem.
-Hej.
-Ej, Paula czemu płaczesz?
-Posprzeczałam się trochę z  mama... Ale nie martw się.
-Pokłóciłyście się o mój wyjazd ?
-Tak trochę, o to też...
-Paula ja jutro będę w Polsce.
-CO ? Jak to w Polsce....
-A co myślałaś, że zostawię Cię sama z dzieckiem...
-Bartek, ale specjalnie nie powiedziałam Ci tego przed wyjazdem żebyś wyjechał....
-Kochanie nie ma żadnego "ale" jutro widzimy się w Polsce już wszystko załatwione. Muszę kończyć. Do jutra.
-Do jutra.
*Koniec rozmowy telefonicznej*

______________
No przejmowałyście się tym, czy związek Pauli i Bartka przez wyjazd nie ucierpi, no to Wam powiem, że nie
Nie mogłam zrobić z Bartka takiego bydlaka co zostawi dziewczynę sama z dzieckiem....
Ale.... Dobra nie napiszę, bo coś wygadam... xD
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia bloga i komentarze, które bardzo pomagają :)
Jestem w trakcie pisania kolejnego rozdziału pojawi się jutro :)
Pozdrawiam, Ola


    

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 15

5 miesięcy później...

Polakom nie udało się zostać Mistrzami Europy, ale brązowy medal na takich mistrzostwach też zalicza się do sukcesu. Bartek zaraz po powrocie dostał dwie propozycje kontraktu na nowy sezon klubowy od Skry Bełchatów oraz od Lube Banca Macerata, aktualny jego klub Resovia ( wiem, że Kurek nigdy nie grał w Resovi, ale na potrzeby opowiadania gra :) ) także chce przedłużyć z nim współpracę. On oczekuję ode mnie, że ja pomogę mu w tej decyzji, lecz moje zdanie jest takie aby zrobił to co uważa za słuszne. Nie zabronię mu spełniać marzeń, a wiem, że jednym z nich była gra we Włoskiej Serie A. To jego decyzja i uszanuję każda z nich.

Tydzień później...
Bartek podjął decyzję wyjeżdża do Włoch i ma nadzieję, że ja wyjadę z nim, ale ja nie chce znów zostawiać rodziny tu w Polsce, lecz mu jeszcze o tym nie powiedziałam. Nie mogłam on tak cieszy się na ten sezon spędzony  w Maceracie. Poradziłam się Krzyska, on uważa, że powinnam powiedzieć Bartkowi o mojej decyzji, bo on na prawdę wierzy, że ja pojadę tam z nim.

Następny dzień...
 Postanowiłam. Powiem mu prawdę nie mogę go okłamywać. Za bardzo go kocham. Wstałam rano, gdy mój chłopak jeszcze spał. Chciałam to wszystko sobie przemyśleć. Poszłam do kuchni przygotować dla nas śniadanie gdy do wcześniej wspomnianego pomieszczenia wszedł siatkarz. Pocałował mnie na powitanie. Zjedliśmy śniadanie w ciszy, Bartek poszedł na trening, a  ja  w tym czasie posprzątałam. Gdy wrócił wiedziałam, że muszę mu to powiedzieć od razu nie mogę okłamywać go dłużej.
-Bartek musimy porozmawiać... -zaczęłam.
-Tak Kochanie ? O co chodzi?
-O twój wyjazd do Włoch...
-Chyba o NASZ wyjazd do Włoch...
-Nie, Bartek ja z tobą nie pojadę. Nie mogę Nie chce zostawiać mamy tu samej, Krzyska, Iwony, dzieci. Gdy wróciłam do Polski poczułam jak bardzo mi ich brakowało, nie chce znów wyjeżdżać.- Siatkarz nic nie odpowiedział, a do moich oczu napłynęły łzy. Bartek podszedł do mnie przytulił mnie, niby tylko przytulił, a dla mnie znaczyło to wiele więcej.
-Paula ja rozumiem, że nie chcesz wyjeżdżać. Przepraszam zachowałem się samolubnie myślałem, że ze mną pojedziesz, a nie pomyślałem o twojej rodzinie. Nie martw się jest wiele związków na odległość. Nam tez się uda.- Nic nie odpowiedziałam tylko wpiłam się w jego usta.
Cieszyłam się, że mam takiego chłopaka jak Bartek.

Dwa tygodnie później...
Nadszedł dzień wylotu Bartka od rana oboje byliśmy w nie najlepszych humorach. Przyjechał Krzysiek który miał odwieść go na lotnisko, ja nie chciałam jechać. Nie chciałam patrzeć jak wylatuje... Bartek zabrał mnie do naszej sypialni.
-Paula, gdybym mógł wybrać jeszcze raz na pewno zostałbym w Polsce. Przepraszam. A to jest taki mały prezent abyś nie zapomniała o mnie przez te 2 lata.
- Nie zapomnę, dziękuje jest piękna... - To była bransoletka z wygrawerowanym jego imieniem.
Bartek pocałował mnie. Gdy miał już wychodzić zawołałam go.
-Bartek...
-Tak ?
-Czekaj też coś dla Ciebie mam, ale obiecaj, że otworzysz to dopiero w samolocie.
-Obiecuje.- Podałam mu mały pakunek.


____________

Przepraszam za ten rozdział...
Postanowiłam dokończyć te opowiadanie lecz rozdziały będą pojawiać się częściej. Chce zakończyć te opowiadanie do 23 lipca, potem jadę na co najmniej 3  tygodnie do szpitala...
Kolejny rozdział już jutro :)
Dziękuje bardzo za komentarze mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej... :)
Dziękuje również za 4 obserwatorki  i 906 wyświetleń bloga :)
Do jutra :)
Pozdrawiam, Ola

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 14

3 miesiące później...
Po wygranej Lidze Światowej przyszedł czas na Mistrzostwa Europy.Już jutro pierwszy mecz Polaków, Bartek będzie grał. Rehabilitacja przyniosła efekt, dlatego Anastasi powołał Kurka do reprezentacji. Siatkarz bardzo się z tego powodu cieszy, że od 3 tygodni może trenować razem z kolegami. Z Bartkiem zamieszkałam już na stałe, nasz związek rozkwita. Pierwszy rok studiów mam już za sobą wszystkie egzaminy zaliczone i teraz mam wakacje. Wspólnie z Iwona, żonami i dziewczynami innych siatkarzy mamy zamiar obejrzeć wszystkie mecze naszej reprezentacji na Mistrzostwach na żywo.

Następny dzień...

Dziś chłopcy graja z Turcja niby przeciwnik łatwy, ale to pierwsze spotkanie na Mistrzostwach i tak na prawdę nie wiadomo na jakim poziomie są. To dopiero początek nikt nie jest na straconej pozycji.  
Od rana każdy z chłopaków jest ze stresowany, a jednocześnie szczęśliwy, taki turniej,a  w dodatku przy własnej publiczności to nie byle co. już o 20.00 hala była pełna kibiców naszych Złotopolskich a o 20.30 usłyszeliśmy hymn krajów. Oczywiście Mazurek Dąbrowskiego a capella wywołuje wielkie dreszcze i emocje. W pierwszej ,,szóstce" zobaczyłyśmy Piotra Nowakowskiego, Michała Winiarskiego, Zbyszka Bartmana, Michała Kubiaka, Łukasza Żygadło, Marcina Możdżonka, a na libero mój brat. Co nie było zaskoczeniem zabrakło Bartka, trener nie chce go obciążać,  ale gdy zajdzie potrzeba Kurek wejdzie na boisko. Pierwszy set dla nas, w drugim było już więcej problemów Turcy zaczęli dobrze bronić i atakować Anastasi prosi o czas, od razu widać poprawę w grze naszych siatkarzy i to my wygrywamy kolejnego seta.
Trzeci set już była dla Turków, a w czwartym na boisku zobaczyliśmy Bartka, który wszedł za Michała Kubiaka, który w przyjęciu zaczął się mylić dopiero w 3 secie. W tym secie było widać, ze Polacy chcą skończyć już ten mecz. Udało im się wygrywamy w pierwszym meczu Mistrzostw Europy z Turcją 3:1. Radość chłopaków była wielka, a jutro już kolejny mecz tym razem z Francją.



~~~~
Rozdział fatalny, nie podoba mi się...
zastanawiam się nad porzuceniem tego opowiadania...
Pozdrawiam, Ola 


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Kochane :**


Przeniosłam się na blogspot.com już na stałe bloog.pl sobie ze mnie żarty robi i po tych zmianach nie mogę się tam odnaleźć, a oni zmieniają wygląd mojego bloga bez mojej wiedzy tak więc zostaje tu :D Jestem w trakcie tworzenia nowego rozdziału za kilka dni powinien się tu znaleźć :) 
Pozdrawiam, Ola ;**

Rozdział 13

-Dzień Dobry. Paula Bartek chce tylko z tobą rozmawiać mówi, że musi Ci coś powiedzieć. Możesz tam do niego wejść ?
-Oczywiście już idę.-Odpowiedziałam i ruszyłam w stronę sali mojego chłopaka.
Gdy zobaczyłam go całego poturbowanego, rozpłakałam się.
-Kochanie wiem, że strasznie wyglądam, ale nie płacz....
-To przeze mnie. Krzysiek mi mówił, że chodziłeś rozkojarzony i na niczym nie mogłeś się skupić... To przeze mnie-powiedziałam i jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
 -To nie przez Ciebie, ty podjęłaś słuszna decyzję, dzięki temu wiem jak bardzo Cię kocham, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie...-Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do niego.
 ~~~~
3 tygodnie później....
Bartek już wyszedł ze szpitala, przeprowadziłam się do niego, aby odciążyć go trochę. Trwający sezon reprezentacyjny niestety spędzi dopingując kolegów z przed telewizora, gdyż potrzebuje rehabilitacji, jego lewa ręka ucierpiała najbardziej, ale ćwiczenia powinny pomóc mu powrócić na parkiet. Dziś jest pierwszy mecz Ligii Światowej 2013 z Brazylia. Iwona z maluchami przyszli do nas dopingować wspólnie chłopaków.
-Ej no ! Dawać chłopaki! - Bartek przeżywał mecz jakby sam tam grał, no ale co się dziwić siatkówka to jego całe życie.
Po 2 setach Polacy przegrywali 2:0, ale to nic nie znaczyło, bo doprowadzili do tie-breaku, którego wygrali na przewagi 17:15. W naszym domu zapanowała wrzawa cieszyliśmy się nie mniej niż siatkarze na hali.

  

Rozdział 12

Krzysiek zawiózł ich, a ja zostałam w szpitalu, gdy z sali Bartka wyszedł lekarz.
-Pani jest rodziną Bartosza Kurka?
-Jestem jego dziewczyną. Panie doktorze co z nim?
-Pani chłopak się wybudził lecz nie może pani dziś do niego pójść jest bardzo słaby, ale, wszystko idzie w dobrym kierunku...
-To dobrze. Kamień spadł mi z serca.
-Niech pani pojedzie do domu i wróci rano wtedy pan Bartosz powinien już coś kojarzyć.
-No dobrze to jutro przyjadę.- powiedziałam i wyszłam ze szpitala. Postanowiłam przejść się do Krzyśka, ponieważ u mnie są teraz rodzice Bartka.
-O Paula co ty tu robisz? Myślałem, że zostałaś w szpitalu...
-Bo tak było, ale potem z sali Bartka wyszedł lekarz i powiedział, że Bartek się wybudził, ale jeszcze nie reaguje więc kazał mi wrócić jutro.
-Paula nawet nie wiesz jak się cieszę, ze Bartkowi nic nie jest.
-Ja też. Krzysiek dziękuję Ci, ze mi powiedziałeś co myślisz o tej przerwie w moim i Barta związku, nie chce spędzać bez niego ani jednego dnia. Szkoda, że musiał zdarzyć się ten wypadek żebym to zrozumiała... -poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Ej! Nie płacz przecież ten wypadek to nie twoja wina, a Bartek na pewno się ucieszy gdy powiesz mu o tym, że chcesz być z nim.
-Krzysiek, a jeśli on nie chce być już ze mną oboje mieliśmy sobie to przemyśleć wszystko, a może on mnie nie kocha?
-Paula przestań gadać głupoty on cię na pewno kocha, a teraz idź spać jutro czeka cię ciężki dzień.
Krzysiek wyszedł z pokoju zostawiając mnie sama. Zaczęłam myśleć o tym wypadku, o spotkaniu z rodzicami Bartka, chyba nic im nie powiedział o tym co postanowiłam, że zareagowali an mnie dość spokojnie. Myślałam o tym co powiem jutro Bartkowi. Po godzinie 3.00 usnęłam. Wstałam po 9.00, przywitałam się z Iwoną i dziećmi, które swoja drogą bardzo się za mną stęskniły. Około godziny 10.00 razem z Krzyśkiem, który wcześniej poinformował Anastasiego o wypadku Bartka i dostał wolne. Gdy dojechaliśmy do szpitala rodzice Bartka już tam byli.
-Dzień Dobry. byliście już Państwo u Bartka? -przywitałam się.
-Dzień Dobry. Paula Bartek chce tylko z tobą rozmawiać mówi, że musi Ci coś powiedzieć. Możesz tam do niego wejść ?
-Oczywiście już idę.-Odpowiedziałam i ruszyłam w stronę sali mojego chłopaka...

Rozdział 11

-Pan Bartek miał wypadek...  
-Jak to... Zaraz będę. -powiedziałam i rozłączyłam się. zaczęłam płakać i wykręciłam numer do Krzyska.
-Hej, Paula co jest?
-Krzysiek przejedziesz po mnie Bartek miał wypadek...
-Już jadę spokojnie wszystko będzie dobrze.
Po 10 minutach byłam już w samochodzie z moim bratem. Ja cały czas płakałam, a Krzysiek mnie próbował uspokoić. Gdy dotarliśmy na miejsce dowiedzieliśmy się, ze Bartek miał groźny wypadek samochodowy i jest nie przytomny. Obwiniałam się, że to moja wina, Krzysiek próbował mnie pocieszyć, ale przecież sam mówił, ze Bartek od naszej ostatniej rozmowy  nie mógł się na niczym skupić. To przeze mnie, nigdy nie czulą się tak strasznie. Siedziałam z Krzysiakiem pod sala siatkarza, gdy zobaczyliśmy idących w nasza stronę rodziców siatkarza, ja ich jeszcze nie znałam, ale Krzysiek miał okazane już się z nimi spotkać.
-Krzysiek, a co tu ty robisz ?- zaczął tata Bartka.
-Witam, moja siostra dostała wiadomość o wypadku Bartka wiec przyjechaliśmy…
-Twoja siostra ?- zapytał ojciec mojego chłopaka.-Przepraszam, kim dla naszego syna jesteś ?- zwrócił się do mnie
-Nazywam się Paula Ignaczak, jestem siostra Krzyska i dziewczyna Bartka.
-A no tak Bartek mówił nam o tobie tylko przez ten cały wypadek wyleciało nam to z głowy- powiedziała matka siatkarza.
Dalej po sala Bartka czuwaliśmy wszyscy razem, lecz on nadal się nie wybudzi. Robiło się późno wiec rodzicom Bartka zaproponowałam, żeby zatrzymali się u mnie, ja i tak zostanę w szpitalu, po długich namowach zgodzili się. Krzysiek zawiózł ich, a ja zostałam w szpitalu, gdy….  

Rozdział 10

Około godziny 15:00 gdy wychodziłam z uczelni zauważyłam Bartka. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ale on nalegał więc się zgodziłam. Poszliśmy do kawiarni, w której rozpoczął się nasz związek. Po tym jak miła pani przyniosła nam nasze zamówienie Bartek zaczął rozmowę.
-Paula, ja naprawdę nie wiedziałem, że mam takich "fanów". Ok zdarzało się rozdawanie autografów, robienie zdjęć, ale nigdy żaden z nich nie nachodził mnie w domu.
-Bartek ja wiem ze ty nic nie zrobiłeś, a fani wpisani są w twój zawód, ale ja nie jestem do takich rzeczy przyzwyczajona. Ja tak porostu nie umiem. 
- Czyli co chcesz ze mną zerwać?   
-Nie Bartek. Tylko po prostu dajmy sobie tydzień... Każde z nas to sobie wszystko przemyśli, a potem postanowimy co dalej...
-Paula ja Cię kocham, proszę nie karz mi spędzać tygodnia bez Ciebie. Dla mnie ten jeden dzień był ciężki...
-Bartek tak będzie lepiej.... -po tych słowach siatkarz opuścił kawiarnie, a ja zalałam się łzami.
Nie chciałam spędzać tego tygodnia bez niego, ale ten pomysł na daną chwile wydawał mi się najlepszy. Wieczorem odwiedził mnie Krzysiek chciał się dowiedzieć dlaczego Bartek na treningu był jakiś nieobecny, nie mógł się skoncentrować. Opowiedziałam mu wszystko, lecz ten uważał, że moja decyzja może zniszczyć tylko nasz związek. Nie chciałam słuchać jego pouczę więc wykręciłam się zmęczeniem. Gdy mój brat wyszedł znów zaczęłam płakać, nie panowałam nad tym. Potem usnęłam. Obudziłam się rano postanowiłam pojechać na uczelnię Darii dziś nie było więc cały dzień spędziłam samotnie. Następnego dnia powtórka rano uczelnia, a później płacz. Gdy zadzwonił mój telefon, zerknęłam na wyświetlacz "Numer nieznany" postanowiłam odebrać.
-Dobry wieczór dzwonie ze szpitala wojewódzkiego w Rzeszowie czy rozmawiam z pani Paula Ignaczak, dziewczyną Bartosza Kurka?
-Tak to ja.
-Pan Bartek miał wypadek...  

Rozdział 9

Bartek zdenerwowany po rozmowie z fanką próbował do dzwonić się do swojej dziewczyny, lecz miała wyłączony telefon. Nie czekając dłużej postanowił pojechać do niej. Po 10 minutach był już na miejscu lecz w domu swojej dziewczyny nikogo nie spotkał. Zaczął się denerwować, a do głowy przychodziły mu coraz gorsze myśli.... Postanowił pojechać do Igły pomyślał, że tam może znajdować się Paula. Po 20 minutach stał już pod domem swojego przyjaciela.
-Cześć Krzysiek jest może u was Paula? -zapytał.
-Cześć Bartek. Nie wiem co się miedzy wami dzieje ale Paula nie chce Cię widzieć więc sorry ale mogę Ci powiedzieć tylko tyle, że u nas i proszę daj jej spokój chociaż przez kilka dni...
Bartek czuł się strasznie. Jego dziewczyna nie chciała go widzieć choć nic złego nie zrobił i wiedział, że Paula musiała czuć się dziwnie słysząc te wyznania z ust Alicji. Postanowił posłuchać się Krzyśka i dać jej czas na przemyślenie tego wszystkiego. pojechał do swojego domu.

Z perspektywy Pauli...
Wiedziałam, że Bartek nic nie zrobił, ale nie chciałam go widzieć. Jedyne co wtedy chciałam to być jak najdalej od  niego, więc postanowiłam pojechać do mojego brata Krzysiek zdziwił się widząc moja zapłakaną twarz, ale razem z Iwona pozwolili mi trochę u nich być. Igła mówił mi ze był tu Bartek, ale nie obchodził mnie to. Myślałam nad tym czy nasz związek w ogóle ma sens, przecież nigdy nie przyzwyczaję się do tych wszystkich fanek. Usnęłam. Obudziłam się rano nie chciałam zawalić kolejnych wykładów, bo przecież wczoraj na uczelni się nie pojawiłam z powodu doniesienia na policji, więc dziś postanowiłam na nie pójść. Na uczelni spotkałam Darie pytała się jak układa mi się z Bartkiem lecz nie chciałam o tym mówić zrozumiała to i resztę dnia spędziłyśmy razem. Około godziny 15:00 gdy wychodziłam z uczelni zauważyłam Bartka...

Rozdział 8

-Bartuś  kochanie... Tak się za Tobą stęskniłam...-Usłyszałam głos kobiety.
-Kim jesteś? -zapytał Bartek.
Z ciekawości postanowiłam tam podejść.
-Kochanie... kto to jest ? -zapytałam.
-Właśnie nie wiem...
-A no tak, nie przedstawiłam się nazywam się Alicja Tomczak i jestem twoja największą fanką...
-Nie wiem skąd Alicjo masz mój adres, ale żegnam Cię...
-Bartek, ale ja Cię kocham...-nie mogłam dalej tego słuchać.
-Wiesz Bartek lepiej będzie jak sobie wszystko z Alicją wyjaśnisz, a ja pojadę do siebie. Pa.- oznajmiłam i wyszłam z domu mojego chłopaka.
-Paula, czekaj. Zostań...
-Nie Bartek wyjaśnij sobie z nią wszystko. Do zobaczenia.-powiedziałam i wyszłam z mieszkania siatkarza.
Wiedziałam, ze to może być jakaś psychofanka Bartka, ale nie mogłam słuchać jak ona wyznaje miłość Bartkowi, a on nic sobie z tego nie robi.
U Bartka...
-Widzisz co narobiłaś ? Idź sobie lepiej, bo jak nie to wezwę policję.
-Bartek, ale czemu z nią jesteś przecież widzisz jaką scenę teraz urządziła... Przecież możemy być razem...
-Dość tego wyjdź stąd !
-Spokojnie Kochanie, nie denerwuj się tak, bo źle to się odbije na twojej formie...
-Już ty się o moją formę nie martw.
Bartek zdenerwowany po rozmowie z fanką próbował do dzwonić się do swojej dziewczyny, lecz miała wyłączony telefon. Nie czekając dłużej postanowił pojechać do niej...

Rozdział 7

Poszłam do swojego pokoju, wzięłam telefon do ręki i wykręciłam dobrze znany mi numer. Po trzech sygnałach usłyszałam po drugiej stronie, wesoły głos Bartka:
-Hej kochanie, co spać nie możesz? -zapytał roześmiany Bartek.
No tak przez to wszystko nie zauważyłam, ze jest 3 w nocy.
-Ej, Paula... Co się stało?
-Bartek... Przyjedź do mnie proszę...-powiedziałam przez łzy.
-Dobra, ja już jadę. Nie płacz już.- powiedział Bartek i się rozłączył.
Po 10 minutach do mojego domu wszedł Bartek, był bardzo zdenerwowany.
-Paula, co się stało ?
-Paweł tu był...
-Zrobił Ci coś ?
Nie odpowiedziałam, łzy coraz bardziej napływały mi do oczu. Nie wytrzymałam, wybuchłam płaczem. Bartek tylko mnie przytulił, tego potrzebowałam najbardziej. Po 10 minutach mój płacz ustąpił.
-Bartek... O mnie zgwałcił... -zaczęłam.
-Zabije go...
-Bartek !
-No co ? Mówiłem Ci, że jeśli coś ci zrobi to nie ręczę za siebie...
Bartek wstał. Bałam się, że zrobi coś Pawłowi i przez to będzie miał kłopoty.
-Bartek proszę Cię zostaw go. 
-No dobra nic mu nie zrobię, ale jutro z samego rana pójdziemy na policje.
-Ja nie chce wracać do tego wszystkiego...
-Paula, ale tak nie można... Żyjesz w ciągłym strachu, że on przyjdzie, a on robi z Tobą co chce nie widzisz tego? Dziś przyszedł, zgwałcił Cie i poszedł, a ty nawet nie chcesz na policję iść...
Nic nie powiedziałam  tylko poszłam do swojego pokoju i się tam zamknęłam. Słyszałam tylko wulgaryzmy z ust Bartka. Nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego jak dziś, ale miał racje bałam się Pawła. położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Usnęłam. Obudziłam się rano. Miałam wyrzuty sumienia, mimo to, że Bartek miał rację nie chciałam się mu do tego przyznać, że boje się Pawła, ale należą mu się wyjaśnienia. Zeszłam na dół, zobaczyłam Bartka leżącego na kanapie. Nie spał.
- Bartek... Przepraszam Cię za moje wczorajsze zachowanie, miałeś racje bałam się Pawła, ale chce iść na policję, przemyślałam sobie wszystko, chce skończyć z ciągłym lękiem przez nim.
-Paula to ja Cię przepraszam..
-Nie masz za co. -powiedziałam z uśmiechem- idziemy jeść głodna jestem, a potem idziemy na policje.
-No to plan na dziś ułożony.
Po śniadaniu pojechaliśmy na policje. Złożyłam doniesienie, opowiedziałam policjantom wszystko, nawet to co działo się we Włoszech.
Moja mama postanowiła przedłużyć sobie wizytę o cioci, a Bartek na czas jej nieobecności postanowił, że zamieszkam u niego. Po godzinie 18:00 byliśmy już u niego. Postanowiliśmy dziś nic nie robić, więc włączyliśmy sobie film, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Bartek poszedł otworzyć drzwi.
-Bartuś  kochanie... Tak się za Tobą stęskniłam...-Usłyszałam głos kobiety....

Rozdział 6


-Ciocia! Wujek! Ratujcie nas...- wrzasnął sebastian wskakując Bartkowi na ręce.
-Przed kim mamy was ratować? - zapytałam.
-Przed tatą.- powiedziała Dominika.
-A co ten tata ma wam zrobić?- spytał mój chłopak.
-No, bo... Tata coś klikał na komputerze no a ja z Domi siedzieliśmy nad tatą i dgakaliśmy...
-Co robiliście ?
-Dgakaliśmy tata tak powiedział, że gdaczemy jak kury...
-A no dobra...-powiedziałam powstrzymując śmiech.
-No i tata nie mógł się skupić i zaczął nas gonić i my wtedy wybiegliśmy z domu i was zobaczyliśmy więc przybiegliśmy do was i wy wtedy spytaliście co się stało i zacząłem opowiadać wam jak z Domi dgakaliśmy nad tatą i...
-Dobra, dobra zrozumieliśmy- przerwał Sebastianowi Kurek nie ukrywając śmiechu.
-To co idziemy do środka ?
-No tak.
Ruszyliśmy w stronę domu mojego brata ja z Dominiką na rękach i Bartek z Sebastianem.
-Hej wszystkim. Igła co ty dzieci swoje straszysz ? - Zaczął Bartek.
-Hej. O tu jesteście. Co to za wybieganie z domu maluchy ?
-To przez ciebie tato ty nas goniłeś- zaczęła Dominika.
-No dobra ważne, że jesteście, a tak na marginesie pasuja wam dzieci.-ostatnie słowa Igła kierował do mnie i Bartka.
-Tak spostrzegawczy to ty jesteś a dzieci gubisz...
-Oj tam przecież i tak tylko do Bartka i Pauli pobiegli...
-Dobra nie tłumacz się. Chodźcie na obiad.
Po obiedzie poszliśmy do ogrodu. dzieci zaczęły się bawić, a my rozmawiać. Około godziny 20:00 z Bartkiem postawiliśmy wracać. Mój chłopak odwiózł mnie po dom, a sam pojechał do siebie. Mojej mamy nie było, bo pojechała do swojej siostry, a mojej cioci do Bydgoszczy. Ja natomiast poszłam wziąć prysznic, gdy chciałam obejrzeć film na dvd usłyszałam  pukanie do drzwi zdziwiłam się, bo nikogo się nie spodziewałam, a mama miała wrócić dopiero za 3 dni. Zeszłam na dół otworzyłm drzwi i zamarłam... przed drzwiami stał Paweł.
-Hej kochanie- zaczął 
-Nie jestem twoim kochaniem wynoś się...
-Oj nie bądź taka wiem, że mnie kochasz, a ten siatkarzyna jest ci potrzebny tylko do tego, aby wzbudzić we mnie zazdrość nie jest ci on już potrzebny...
-Wyjdź stąd..
Paweł zrobił się nachalny i zaczęłam się go bać. Zaczął sie do mnie dobierać a ja nie maiłam żadnych szans się wyrwać, był silniejszy.
Po wszystkim wyszedł jak gdyby nigdy nic, a mnie zostawił samą. Zaczęłam płakać. Poszłam do swojego pokoju, wzięłam telefon do ręki i wykręciłam dobrze znany mi numer...