Poszłam do swojego pokoju, wzięłam telefon do ręki i wykręciłam dobrze znany mi numer. Po trzech sygnałach usłyszałam po drugiej stronie, wesoły głos Bartka:
-Hej kochanie, co spać nie możesz? -zapytał roześmiany Bartek.
No tak przez to wszystko nie zauważyłam, ze jest 3 w nocy.
-Ej, Paula... Co się stało?
-Bartek... Przyjedź do mnie proszę...-powiedziałam przez łzy.
-Dobra, ja już jadę. Nie płacz już.- powiedział Bartek i się rozłączył.
Po 10 minutach do mojego domu wszedł Bartek, był bardzo zdenerwowany.
-Paula, co się stało ?
-Paweł tu był...
-Zrobił Ci coś ?
Nie odpowiedziałam, łzy coraz bardziej napływały mi do oczu. Nie wytrzymałam, wybuchłam płaczem. Bartek tylko mnie przytulił, tego potrzebowałam najbardziej. Po 10 minutach mój płacz ustąpił.
-Bartek... O mnie zgwałcił... -zaczęłam.
-Zabije go...
-Bartek !
-No co ? Mówiłem Ci, że jeśli coś ci zrobi to nie ręczę za siebie...
Bartek wstał. Bałam się, że zrobi coś Pawłowi i przez to będzie miał kłopoty.
-Bartek proszę Cię zostaw go.
-No dobra nic mu nie zrobię, ale jutro z samego rana pójdziemy na policje.
-Ja nie chce wracać do tego wszystkiego...
-Paula, ale tak nie można... Żyjesz w ciągłym strachu, że on przyjdzie, a on robi z Tobą co chce nie widzisz tego? Dziś przyszedł, zgwałcił Cie i poszedł, a ty nawet nie chcesz na policję iść...
Nic nie powiedziałam tylko poszłam do swojego pokoju i się tam zamknęłam. Słyszałam tylko wulgaryzmy z ust Bartka. Nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego jak dziś, ale miał racje bałam się Pawła. położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Usnęłam. Obudziłam się rano. Miałam wyrzuty sumienia, mimo to, że Bartek miał rację nie chciałam się mu do tego przyznać, że boje się Pawła, ale należą mu się wyjaśnienia. Zeszłam na dół, zobaczyłam Bartka leżącego na kanapie. Nie spał.
- Bartek... Przepraszam Cię za moje wczorajsze zachowanie, miałeś racje bałam się Pawła, ale chce iść na policję, przemyślałam sobie wszystko, chce skończyć z ciągłym lękiem przez nim.
-Paula to ja Cię przepraszam..
-Nie masz za co. -powiedziałam z uśmiechem- idziemy jeść głodna jestem, a potem idziemy na policje.
-No to plan na dziś ułożony.
Po śniadaniu pojechaliśmy na policje. Złożyłam doniesienie, opowiedziałam policjantom wszystko, nawet to co działo się we Włoszech.
Moja mama postanowiła przedłużyć sobie wizytę o cioci, a Bartek na czas jej nieobecności postanowił, że zamieszkam u niego. Po godzinie 18:00 byliśmy już u niego. Postanowiliśmy dziś nic nie robić, więc włączyliśmy sobie film, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Bartek poszedł otworzyć drzwi.
-Bartuś kochanie... Tak się za Tobą stęskniłam...-Usłyszałam głos kobiety....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz