poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 2

Otworzyłam oczy i zauważyłam Bartka, który stał nade mną. To pewnie go słyszałam tuż przed upadkiem.
- O! w końcu się obudziłaś. Już zadzwoniłem do Krzyska zaraz powinien tu być – Odparł.
- Dziękuje Ci. Pewnie gdyby nie ty to nawet nie chce myśleć co by się mogło stać- Powiedziałam ocierając łzy. Musiał to zauważyć, bo poczułam, że mnie przytula. Czułam zapach jego perfum, były piękne. Wiedziałam ze przy nim jestem bezpieczna.
- A tak  w ogóle co tu robiłeś o tej porze? –Zapytałam
- Jak co wieczór wybrałem się na spacer lubię spędzać  tu czas. –odpowiedział
- Ja też, te miejsca przypominają mi dzieciństwo.
Rozmawialiśmy tak jeszcze chwile, gdy zauważyliśmy zdenerwowanego Krzyska.
- Igła tu jesteśmy!- Krzyknął Kurek.
- Paula tak się o Ciebie martwiłem nie rób mi tak więcej. –Powiedział do mnie mój brat tuląc mnie- Co ci do głowy strzeliło, żeby o tak później porze wychodzić na spacer?
-No nie wiem  po prostu chciałam się przejść nie wiedziałam, że tak to się może skoczyć  - odpowiedziałam nie powstrzymując łez. Mój brat mnie przytulił.
- No już dobrze nie płacz przepraszam, że tak na ciebie nawrzeszczałem tylko nie chce myśleć co by się stało gdyby Bartek akurat nie przechodził. Dzięki - powiedział do Kurka.
-Nie ma za co przecież to obowiązek reagować w takich sytuacjach.-Opowiedział
- No niby tak, ale nie każdy by pomógł.
-Krzysiek tylko nie mówmy rodzicom o tym niech top zostanie miedzy nami wiesz przecież jacy oni są.- wcięłam się.
- A może lepiej zgłośmy to na policę, co?
- Krzysiek to nie ma sensu, ani ja, ani Bartek nie widzieliśmy twarzy napastnika.
-No dobra niech ci będzie, ale dziś nocujesz u mnie nie będziemy rodziców już budzić, bo późno jest.-oznajmił mój brat.
-No jasne wracajmy już może, bo chłodno się robi, ok ?
-No dobra, ale najpierw odwieziemy Bartka, a potem jedziemy do mnie. –Powiedział Krzysiek.
-Nie musicie mnie odwozić przejdę się- powiedział Kurek.
- Nie ma mowy Musimy ci jakoś podziękować za ratunek.-powiedziałam.
-No dobra niech wam będzie.-zgodził się Bartek.
Po 10 minutach byliśmy już u Krzyśka. Poprosiłam go aby to on wyjaśnił wszystko Iwonie i zadzwonił do rodziców, że zostaje u niego, bo ja nie miałam na to ochoty i poszłam do pokoju, w który miałam spać. Nie mogłam zasnąć całą noc myśląc o tym co by się mogło stać. Rano zeszłam do kuchni gdy jeszcze wszyscy spali, aby zrobić im śniadanie. Pierwszy zeszedł mój brat.
-Jak się czujesz?
-Dobrze choć cała noc nie mogłam zasnąć.
-To cieszę się, że już lepiej. A co tak pięknie pachnie?
-Jajecznice dla was w podziękowaniu za nocleg zrobiłam.
-Nie musiałaś
-Ale chciałam. Krzysiek mógłbyś mi dać numer do Bartka? Chciałabym mu podziękować.
-Nie ma sprawy-podał mi szereg liczb.-masz szczęście, że dziś nie mamy treningu więc możesz się z nim spotkać.
-Dziękuje. Kocham Cię wiesz? –Odparłam.
-Ja cię też.
Potem pobawiłam się z dziećmi, które zdążyły już wstać i zauważyć moja obecność, porozmawiałam jeszcze z Iwona i postanowiłam zadzwonić do Bartka, po trzech sygnałach usłyszałam jego głos w słuchawce.
-Tak słucham? –powiedział.
-Hej to ja Paula.
-O hej co tam ? Jak się czujesz?-Zapytał.
-Już lepiej. Wiesz masz może dziś czas?
-No jasne dla ciebie zawsze go znajdę.
-No to dobrze, bo chciałam cię zaprosić na kawę w ramach podziękowania za ratunek.
-Ale nie musisz mi za nic dziękować, a na kawę z tobą chętnie się wybiorę.
-To świetnie wybierz czas i miejsce.
-No ok to o 13:00 bądź gotowa to wpadnę po ciebie do Igły.
-No dobra.
Zerknęłam za zegarek była już 12:00 więc szybko wzięłam się za siebie, a że był lipiec zdecydowałam się na błękitne szorty, biała bluzkę z krótkim rękawem i nałożyłam sandały. Punktualnie o 13:00 przyszedł po mnie Bartek. Zaprowadził mnie do swojego samochodu i po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Była to przytulna i cicha kawiarnia. Podeszła do nas kelnerka i zapytała:
-Dzień dobry. Co podać ?-zapytała z uśmiechem spoglądając na Bartka, pewnie była jego fanka.
-Paula na co masz ochotę?-zapytał siatkarz.
-Poproszę kremówkę i cappuccino.
-Dla mnie to samo-Powiedział Bartek.
Po 5 minutach mieliśmy na stole nasze zmówienie, a kelnerka poprosiła Bartka o autograf.oczywiście się zgodził. Potem zostaliśmy sami i zaczęłam rozmowę:
-Dziękuję za wczoraj.
-Już ci mówiłem nie ma za co dziękować…
-Ale chcę-wtrąciłam się.    
-No dobra przeprosiny przyjęte.
Rozmawialiśmy tak jeszcze godzinę, później Bartek zaproponował spacer po Rzeszowie na co chętnie się zgodziłam. Kurek zaprowadził mnie do parku. Usiedliśmy na ławce i zaczął mnie wypytywać o powód mojego powrotu do Polski. Po długiej opowieści ( ominęłam watek z Pawłem),oparłam głowę o jego ramię. Było mi dobrze, wiedziałam, że mnie rozumnie w końcu cały czas jest z dala od rodziny. Nagle wszystkie wspomnienia powróciły kiedy przed nami ujrzałam JEGO!... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz