czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 17

Następny dzień...
Rano obudziło mnie dzwonienie do drzwi. Poszłam je otworzyć.
-Hej Kochanie. Kurcze nie widziałem Cię jeden dzień, a czuję się jakbym  nie widywał Cię przez rok...
-Hej. -Odpowiedziałem Bartkowi i przytuliłam się do niego.- Chodź do kuchni zrobię Ci coś do jedzenia...
Poszliśmy do kuchni i tam przygotowałam dla nas śniadanie.
-Bartek, ale skoro porzuciłeś podpisany kontrakt z Macerata, to gdzie teraz będziesz grał, sezon klubowy zaraz się zacznie, a ty zostałeś bez klubu...
-Spokojnie Resovia przyjmie mnie z powrotem, ale dla was mógłbym nawet przestać grać w siatkówkę...
-Tak, ale naszego maluszka też trzeba utrzymać, więc lepiej żebyś miał klub.
-Też fakt.
Resztę śniadania dokończyliśmy w ciszy, a potem postanowiliśmy iść odwiedzić moja mamę.
-O! Witam kochani. Bartek, a co ty robisz w Polsce- przywitała nas moja mama.
-Wróciłem, nie mogłem zostawić Pauli samej z małym dzieckiem.-odpowiedział jej mój chłopak.
-No wiedziałam, że jesteś porządnym człowiekiem, a teraz wchodźcie do środka właśnie wyjęłam ciasto z  piekarnika...
-Mamo, ja Cię chcę przeprosić za to wczoraj...-zaczęłam
-Oj nie ma za co, ja też trochę przesadziłam.
Popołudnie minęło nam w świetnej atmosferze. Gdy spędzaliśmy czas u mojej rodzicielki pojawił się także Krzysiek z rodzina. Mój brat i jego małżonka bardzo się ucieszyli na wieść, że jestem w ciąży. Także Sebastian z Dominika nie ukrywali swojej radości spowodowanej nowym członkiem naszej rodziny. Razem z moim ukochanym około godziny 19.00 wróciliśmy do naszego mieszkania.
-Kochanie, skoro twoja rodzina wie już, że spodziewamy się dziecka to może jutro pojechalibyśmy do Nysy ja mam jeszcze trochę wolnego w klubie...
-To dobry pomysł, tylko boję się reakcji twoich rodziców...
-Nie ma się czego bać, przecież Cię lubią...
-Bartek, oni widzieli mnie zaledwie kilka razy i to w szpitalu gdy ty walczyłeś o życie, więc ostatnie co ich interesowało to to, ze jestem twoja dziewczyna...
-Oj nie martw się. Na pewno się ucieszą...
-Mam nadzieję...
Zjedliśmy kolację, obejrzeliśmy jakaś polska komedie i położyliśmy się spać. Następnego dnia rano wyjechaliśmy do Nysy, czekała nas długa podróż. Rozmawialiśmy, gdy nagle poczułam silny ból w dolnych partiach brzucha.
-Bartek możesz się zatrzymać...
-Jasne. Kochanie co jest ? -Zapytał nie ukrywając zdenerwowania.
-Nie wiem strasznie boli mnie brzuch.
-Nie am na co czekać jedziemy do szpitala.- Postanowił.

____________

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale już zaczynam pisać z pomysłów jakie przyszły mi do głowy zaraz po rozpoczęciu pisania tego opowiadania...
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia i komentarze :)
Mam już pomysł na epilog, ale to za kilka rozdziałów.
Zapraszam na mojego ASK'a i na gg 4446461
Kolejny już jutro :)
Pozdrawiam, Ola :**





9 komentarzy:

  1. Jeeeejj :D Wrócił! A te bóle to mam nadzieje ze tylko przez ciąze i nic nie bedzie. :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na siatka-wyscig-pasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam go tam we Włoszech zostawić...

      Usuń
    2. No Włoską ligę bardzo lubie :D Ale dobrze ze go do PL wróciłas :D

      Usuń
    3. Nie mogłam tego zrobić, już i tak mam plan bardzo namieszać, a gdyby Bartek został we Włoszech to było by tego za dużo...

      Usuń
  2. Ciekawa jestem reakcji rodziców Bartka :P
    Mam też nadzieję, że dziecku nic się nie stanie przez ten nagły ból brzucha :)
    Pozdrawiam MalinowaSłodycz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam już jutro wtedy wszystko powinno się wyjaśnić :)

      Usuń
  3. Jak dobrze, że Paula i jej mama się pogodziły i jest wszystko dobrze między nimi. Sądzę, że rodzice Bartka też się ucieszą z wnuczka chyba, że poroni, bo to jedyne co na razie pasuje mi do tych bólów. Obym się myliła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, u mnie następny rozdział . KOMENTARZE !! - > http://lovestoryvolleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń